Dziewiętnastolatka stała pod swoim domem, choć była późna pora i zdaniem jej ojca powinna być już w swoim pokoju. Ale on nie miał pojęcia, że jego córka wyszła przez balkon, by spotkać się ze swoim przyjacielem Lukiem. Był on dobrze zbudowanym chłopakiem. W szkole nie było dziewczyny, która nie zwróciłaby na niego uwagi. Carmen od zawsze się z nim przyjaźniła, ale od niedawna poczuła do niego coś więcej. Oczywiście dziewczyna nie przyznawała się do tego, trzymała tę tajemnicę w głębi swojego serca.
- Leć już mała, Twój tata będzie zły jak się zorientuje - chłopak przejechał ręką po jej biodrze i musnął policzek – byłaś dziś dzielna. Dziękuję.
- Nie masz za co. - Carmen odpowiedziała, po czym poszła w stronę domu.
Zniknęła w ciemnościach. Luk poszedł w swoją stronę, a dziewczyna wdrapała się do swojego pokoju. Przez jej głowę przechodziło milion myśli. Nie była pewna czy zrobiła dobrze pomagając chłopakowi, ale chciała mu pokazać, że jest odważna i godna zaufania. Zsunęła z siebie ubrania i założyła koszulę nocną. Chciała już wskoczyć do łóżka, ale przeszkodził jej krzyk ojca.
- Carmen Reyes! Carmen! Natychmiast do mnie!
Dziewczyna posłusznie zeszła na dół do salonu, gdzie siedział jego ojciec w asyście dwóch funkcjonariuszy.
- Dobry wieczór.. - szepnęła nastolatka.
Przestraszyła się, gdy zobaczyła mundurowych. Miała nadzieję, że to nic wspólnego z jej dzisiejszą przygodą.
- Nie wiem czy taki dobry panno Reyes. - powiedział poważnie jeden z mężczyzn – Dziś widziano Luka Stonsa w okolicach starego gimnazjum. Znasz tego chłopaka? Może wiesz gdzie teraz jest?
- Znam. Chodzimy razem do szkoły, ale nigdy nie utrzymywałam z nim większych kontaktów. Nie interesuje mnie jego życie.
Carmen profesjonalnie potrafiła kłamać, każdego dnia wykorzystywała swoją umiejętność względem swojego ojca i matki. Odpowiedziała, więc bardzo pewnie. Funkcjonariusze zapisali kilka potrzebnych im rzeczy, zadali kilka dodatkowych pytań. Między innymi czy gdzieś wychodziłaś między 20 a 23? rodzice zapewnili dziewczynie alibi. Gdy mężczyźni wyszli dziewczyna szybko chciała pójść do swojego pokoju. Zatrzymał ją ojciec, który szarpnął ją za rękę.
- Siadaj! - dziewczyna posłusznie usiadła na fotelu. - Wiem, że nie było Cię dziś w pokoju w tych godzinach. Czekaliśmy z matką! Masz szczęście, że ci policjanci nie przyszli wcześniej! Gdzie byłaś? - mężczyzna załapał ją mocno za ramiona i potrząsnął.
- To nie Twój zasrany interes!
- Ach, tak? A mam iść im powiedzieć, że jednak nie było cię w tych godzinach w pokoju?
- A idź sobie! Naprawdę mnie to nie obchodzi!
- Byłaś z nim! Z tym Lukiem! Przyznaj się!
Ojciec Carmen robił się coraz bardziej agresywniejszy. Czasami naprawdę przesadzał w swoim zachowaniu. Mężczyzna zamachnął się, aby uderzyć dziewczynę. Carmen zamknęła oczy i czekała na wymierzenie jakiegoś ciosu. Małe uderzenie albo i większe. Ale nic, tylko cisza. Otworzyła oczy i spojrzała na ojca. Na jego dłoń wiszącą w powietrzu tuż przy jej twarzy.
- Wynoś mi się stąd, nie chce cie widzieć na oczy!
Dziewczyna jak najszybciej pobiegła do swojego pokoju, zatrzasnęła za sobą drzwi. Wskoczyła do łóżka przykrywając się kołdrą. Wzięła telefon do ręki, a tam wisiała wiadomość od Luka „Naprawdę byłaś dzielna, jestem z Ciebie dumny. Jak tak dalej pójdzie to daleko razem zajdziemy :-*”.
Podejrzany ten Luke, bardzo podejrzany, ale w dziwny sposób wzbudza moją sympatię - tak trochę, ale wzbudza. Dziwna jestem.
OdpowiedzUsuńCarmen wydaje się w porządku dziewczyną, ale to dopiero początek, więc wszystkie moje podejrzenia i sympatie mogą się zmienić
Pozdrawiam.
Moją sympatię też wzbudza. Możemy być dziwne razem! A co do Carmen - wszystko okaże się w swoim czasie. Dziękuję za przeczytanie.
UsuńRównież pozdrawiam.
Hej!
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie na Waszego bloga. Prolog zaciekawił mnie.
Kim jest ten cały Luke i co ma wspólnego z nim Carmen? Znaczy, to, że jest w nim zakochana, to wiem, ale... hmm... co oni kombinowali w tym starym gimnazjum i w czym tak ważnym pomogła mu Carmen?
Czuję, że będzie się działo!
Ojciec jest... brutalny i za bardzo nie przepada za swoją córką... Ech... Ciekawa jestem czemu tak się stało, bo nie wierzę, że to tylko przez to, że wymknęła się z domu.
Będę wpadać częściej! Proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach, z góry dziękuję!
www.opowiadania-niny.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
Tyle pytań na które chciałabym Ci odpowiedzieć, ale niestety nie mogę! Wszystko okaże się w późniejszych rozdziałach :) milo czytać takie słowa, naprawdę!
UsuńOczywiście będziemy informować.
Również pozdrawiam. :*
Całkiem fajne ;) Luke :>
OdpowiedzUsuńPS: Szkoda mi trochę tej Carmen, ale "Naprawdę była dzielna" :)
OdpowiedzUsuń:) Wszystko się okaże w czasie czy powinno być jej szkoda .
UsuńJuż myślałam, że jej ojciec ją uderzy, a ja się pytam gdzie wtedy była mama?
OdpowiedzUsuńTen Luck mnie wkurwia (Przepraszam to te emocje) nie dość, że nazwał ją "mała" to moim zdaniem ją wykorzystuje, ale muszę powiedzieć że go lubię (?) Dziwnie, wiem, ale no co ja mam zrobić?
Ehh... czekam na następny! xDD
Więcej hmmm odpowiedzi pojawi się w kolejnym rozdziale albo więcej pytań ;)
Usuń